Przez ostatnie 2 tygodnie miałam niebywałą okazję i możliwość pracowania w prawdziwej cukierni! :-))
Może nie stworzyłam super arcydzieł, może nie zrobiłam ich wiele ale cała ta otoczka i Wiedza jaką posiadłam, sprawiły, że mam mega niedosyt! :-) Pewnie nie jest to zajęcie jakie chciałabym wykonywać do końca życia - jest zupełnie inaczej niż w domowej cukierence, ale z miłą chęcią spędziłabym tam jeszcze trochę czasu. Zwłaszcza, że towarzystwo i atmosfera były znakomite.
I choć na początku kulanie wielkanocnych jajeczek przez 7 godzin było nudnym i zniechęcającym zajęciem, to już po drugim dniu byłam mega nakręcona! Główna różnica przy robieniu okazjonalnie tortów w domu, a pracy nad ich produkcją w cukierni, jest taka, że tam nie robi się dwóch, trzech kwiatuszków, ale robi się ich np. 250 z rodzaju ... przy czym rodzajów jest np. 5 ;-) I może się to wydawać nudne ale najważniejsze to wyciągnąć z tego naukę. Bo to jest tak, jak w filmie "Karate Kid" - wszystkie okrężne ruchy przy myciu auta mają znaczenie! :-)
Poniżej krótka historia, krótkiej cukierniczej kariery, uwieczniona na kiepskich zdjęciach z telefonu - ale są ! :-)
Baranki wielkanocne
Bratki, które przyozdobią wielkanocne mazurki
Kaczuszki i Kaczorki
Torcik
... a w środku styropian, czyli makieta na targi ślubne
Kaczeńce :-)
Stokrotki
Na zakończenie wspaniałej przygody:
Dziękuję za miłe przyjęcie, naukę i wspólnie spędzony czas!
Ależ tego cuda sporo! Kasik - każde doświadczenie jest cenne!
OdpowiedzUsuń