Tort szachownica była uwieńczeniem mojego szalonego weekendu. Po powrocie w niedzielę z balu przebierańców :-P trzeba było zrobić trzeci weekendowy torcik. Bałam się strasznie, że nie wyjdzie mi taki jakbym chciała, że jestem zmęczona i nie będzie mi się chciało zbytnio z nim pieścić ... no i miałam lekki kryzys. No bo to najpierw mąż mi kuchnię zajął, później mama przyszła na ploty, a to brak weny ... Zadziwiające, że o 1 w nocy natchnienie jednak przyszło! :-) a o 6 rano szachownica była już jak malowana!
W planach była oczywiście normalna, kwadratowa szachownica ... jednak przypomniało mi się o tym, jak ciasto siedziało już w piekarniku od 10 minut - oczywiście w okrągłej foremce :-)))
Mam nadzieję, że Marcinowi to wcale nie przeszkadzało w rozegraniu z mamą partyjki ;-)
W środku w tym ivory-złotym torcie znajdowały się blaty z ciasta czekoladowego, przedzielone masą moocno puszyście toffi :-)
Po 1,5 godzinie snu mogłam wyglądać na lekko świrniętą wydając Gosi tort - przepraszam! Zwykle jestem bardziej normalna :-)
Dzisiaj pozdrawiam Was wszystkich serdecznie z Torunia!!!
Kolejny tydzień zaczął się dość nietypowo! :-)
Jest przepiękny! :)
OdpowiedzUsuńO ja cieeeee...To jest prawdziwe dzielo sztuki!:o
OdpowiedzUsuńWyszedl Ci idealany!:)
Muaaaa!:*
Kasiu nie zauważyłam nic świrniętego:-) a tort śliczny i przepyszny - kształt nie przeszkodził w wygranej partyjce dla Marcina :-) jeszcze raz dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńPiękny tort :-)
OdpowiedzUsuńNie możemy uwierzyć w to co widzimy! Jesteśmy w szoku, że można zrobić tak zaskakujący tort urodzinowy. Z pewnością można spokojnie zaliczyć to do dzieł sztuki. Brawo.
OdpowiedzUsuń